Przeczesując Internet możesz natknąć się na filmy osób grających na perkusji zaimprowizowanej z plastikowych wiader, gitarze wykonanej z puszki po tuńczyku lub kalimbie z pudełka po cukierkach.
Instrumenty te są raczej ciekawostką, ale mogą być też inspiracją dla bardziej profesjonalnych zastosowań w muzycznej przestrzeni.
Mój gość budując instrumenty m. in. z butli gazowych, oferuje muzykom, którzy mu zaufali, nietuzinkowe i tajemnicze brzmienia.

  • Dlaczego butle gazowe?
  • Jak brzmi taki instrument i gdzie znajduje zastosowanie?
  • Jak możesz wykonać instrument “tank drum” własnoręcznie?

Zapraszam Cię do wysłuchania mojej rozmowy z Samuelem Szatkowskim.

Przydatne linki

Transkrypcja

To jest podcast Muzykalności, odcinek ósmy.
Jeszcze do niedawna zastosowanie butli gazowej kojarzyło mi się wyłącznie z gotowaniem podczas spływu kajakowego lub campingu. Mój gość jednak z powodzeniem od ponad 5 lat przełamuje te schematy. Wyprodukował już i sprzedał ponad 300 instrumentów swojego autorstwa, a butle to nie jedyne, co ma w swojej ofercie.

  • Jak własnoręcznie produkować elementy, które mają nietuzinkowe brzmienia?
  • Jak sprzedawać je z powodzeniem klientom w Polsce i za granicą?
  • Co zrobić, żeby wyprodukować własny instrument?

Na te i inne tematy porozmawiam dziś z właścicielem firmy Turtle Drums: Samuelem Szatkowskim.

Ten specyficzny jingiel, który usłyszałeś na początku, nietypowy jak na mnie, jest rejestracją brzmienia jednego z instrumentów, które mieliśmy okazję nagrać podczas rozmowy z Samuelem w jego pracowni. Zachęcam cię do tego, żebyś został z nami do końca tej rozmowy, ponieważ czeka cię jeszcze jedna niespodzianka, o której powiem więcej później, a teraz zapraszam do wysłuchania rozmowy z Samuelem Szatkowskim.

 

Uszanowanie Samuelu!

Witam, cześć.

Spotkaliśmy się dzisiaj tutaj po to, żeby porozmawiać na temat tego, jak to jest tworzyć instrumenty. Od razu powiem, że zupełnie się na tym nie znam, ale kiedy miałem okazję cię poznać, a było to w sumie stosunkowo niedawno, to okazało się, że to, co robisz, jest bardzo ciekawe. Instrumenty, które tworzysz, też są interesujące, mają ciekawe brzmienia. Zanim pójdziemy dalej i będziemy zgłębiać temat, można powiedzieć, kowalstwa albo pracy z różnego rodzaju kruszcami, to powiedz kilka słów o sobie. Ile masz lat? Czym się zajmujesz, oprócz budowania instrumentów, oczywiście.

[Śmiech] Już weszliśmy na takie tematy, które trudno mi pojąć. Jak czasem patrzę na to, czym się zajmuję, to mógłbym o tym długo opowiadać i w sumie nie skończyłbym tematu, a jednocześnie nie zarysował do końca tego sedna. Opowiem w skrócie, tak jak najlepiej potrafię. Zajmuję się produkowaniem i sprzedażą instrumentów – to jest taka główna odnoga działalności, a oprócz tego zajmuję się też opowiadaniem baśni, można to też tak ogólnie nazwać animacją czasu wolnego. W ramach fundacji Po Staremu zajmuję się szeroko rozumianą kulturą tradycyjną. To są w tym momencie trzy filary mojej działalności, nie wiem, co będzie za pół roku.

Przejdźmy do tego, co jest istotą naszego spotkania. Co to jest Turtle Drums, jakie instrumenty produkuje?

Każdy się dziwi, gdy po raz pierwszy słyszy, z czego te instrumenty są zrobione. Zdziwienie ludzi, którzy nie dowierzają, że te instrumenty, czyli Turtle drums, są wykonane z butli gazowych, to dla mnie czynnik napędowy. To jest właściwie cały sekret brzmieniowy, który powstaje gdzieś tam w fabryce, gdzie wytłaczane są te kształty. Naprężenia, które się kumulują w tych butlach, pozwalają poprzez odpowiednie nacięcie wydobyć dźwięk, który porywa wielu ludzi, zdobywa coraz szerszą popularność i staje się coraz bardziej rozpoznawalny.

Brzmi to bardzo technicznie. Turtle drums to jest nazwa twojej firmy, w ramach której produkujesz i sprzedajesz te instrumenty?

Dokładnie.

Turtle drums to jest jakby jeden określony instrument?

Może warto zarysować, skąd się wzięła ta nazwa.Zaczęło się od butli. Po angielsku żółw to turtle. Zdrobniale używam określenia żółwik. Ta nazwa pojawiła się w głowie pewnej dziewczyny, z którą miałem okazję współpracować w ramach inicjatywy Zakład Makerspace w Poznaniu. Swoją drogą to bardzo ciekawa inicjatywa i warto zgłębić później ten temat.

Zalinkujemy w opisie do tego odcinka.

Jak pierwszy raz zobaczyła ten instrument, to powiedziała: jaki fajny żółwik, nie wiedząc jeszcze, co to jest. I od tego momentu przylgnęła do niego ta nazwa.

Turtle drums to są właśnie charakterystyczne instrumenty perkusyjne produkowane z butli gazowych, tak?

Tak. Na początku rzeczywiście wszystkie te butle były gazowe, czyli był w nich gaz. Była to produkcja instrumentów z recyklingu, ale też częściowo zacząłem je robić z takich butli, w których nie było gazu – nie trafiły do produkcji, bo były nieudane. To też jakby rodzaj recyklingu, ale można powiedzieć, że czystszy.

Czyli taki recykling do kwadratu. Oprócz tych instrumentów są jeszcze inne?

Tak.

Jakie to są instrumenty?

One pojawiły się w trakcie, gdy szukałem jeszcze jakichś alternatyw. Interesują mnie bardzo dziwne, ciekawe, nieoczywiste dźwięki. W swoich poszukiwaniach tych dźwięków dotarłem do informacji na temat instrumentu, którego angielska nazwa brzmi waterphone. No i tak metodą prób i błędów zrobiłem kilka prototypów. W końcu udało mi się zrobić ten, który rzeczywiście mi pasował. Od tego momentu produkuję waterphone, a że ta nazwa jest zastrzeżona, to ja używam nazwy whalophone, którą spolszczyłem nazywając wodofonem.

No właśnie, ja widząc zdjęcia i słuchając nagrań tego instrumentu w Internecie, zastanawiałem się skąd ta nazwa. I muszę przyznać, że właśnie po spotkaniu z Samuelem u niego w pracowni, bo nagrywamy to właśnie u niego w pracowni, okazało się, że tam do środka wlewa się wodę i stąd bierze się to charakterystyczne brzmienie metalu i wody.

Woda jest tutaj głównym narzędziem, które powoduje zmienianie się objętości powietrza w komorze wodnej.

Szkoda, że państwo tego nie widzą.

Dokładnie, sam instrument wygląda dosyć kosmicznie. Trudno mi wytłumaczyć, jak ktoś mnie pyta, jak to brzmi, więc zazwyczaj linkuję albo pokazuję za pomocą jamy ustnej.

Zanim jeszcze przejdziemy do procesu produkcyjnego, o który będę cię trochę podpytywał, to powiedz mi, skąd pomysł na tak niestandardowe zajęcie, bo nie są to takie instrumenty, jakie się zwykle spotyka. Gdy ktoś chce zacząć grać na jakimś instrumencie, to raczej wybiera coś bardziej popularnego jak gitara, fortepian, skrzypce, a tu nagle instrumenty, które są brzmieniowo niestandardowe. które sam produkujesz. Skąd taki pomysł? Jak długo zajmujesz się budowaniem instrumentów?

Myślę, że pierwszy tank drum, używając tego uniwersalnego określenia na instrument z butli, zbudowałem około 5-6 lat temu i przyznaję, że głównie za sprawą mojego ojca, który siedzi w pewnych klimatach etnicznych, zna też wielu wytwórców, którzy tutaj w Polsce jeszcze w latach dziewięćdziesiątych zaczęli wyrabiać bębny. Było to w latach dziewięćdziesiątych dosyć popularne, zwłaszcza wśród hipisów, czy też nowych hipisów. Był to taki powrót do natury – ludzie osiedlali się gdzieś na wsi i zajmowali się tym, co było ich pasją, utrzymując się z tego. Właśnie przy okazji tego nurtu pojawiły się pewne osoby, które produkowały jembe, ale też przyjmowały różne nowości z instrumentów etnicznych, które się pojawiały i wciąż się pojawiają. Okazuje się, że instrument etniczny to nie musi być jakiś stary instrument, może być wykonany z zupełnie nowoczesnego materiału, jakim jest butla gazowa. No i właśnie poznałem go poprzez znajomego mojego taty, który przyniósł i pokazał ten instrument. Mam już na koncie tyle butli, że trudno mi przypomnieć sobie pierwszy raz, jak się zachwyciłem tym dźwiękiem, ale widzę cały czas, jak inni się nim zachwycają. U mnie to było takie WOW, że ten dźwięk da się zrobić w inny sposób niż za pomocą syntezatora. I tak to się zaczęło, gdy znajomy taty pokazał mi pierwszego tank druma.

Instrument etniczny to nie musi być jakiś stary instrument, może być wykonany z zupełnie nowoczesnego materiału, jakim jest butla gazowa.

À propos procesu produkcyjnego – to pracujesz w metalu i to chyba nie jest najłatwiejszy materiał w obróbce. Wyobrażałem sobie, jak mi opowiadałeś o tym, że robisz właśnie tego typu instrumenty, że wchodzi wąsaty gość do kuźni, tam nawala młotem w kowadło i wykuwa instrument niczym jakiś Hefajstos.

Chciałbym, żeby tak to wyglądało [śmiech].

Samuel nie ma wąsów. Opowiedz trochę o tym procesie produkcyjnym. Ile osób jest w to zaangażowanych? Ile czasu ci to zajmuje?

Nawiązując do tego, co powiedziałeś, że wyobrażasz sobie obróbkę metalu jako coś trudnego i ciężkiego, to pod wieloma względami tak oczywiście jest, jeżeli mówimy o kuźni i o kowalu, który dysponuje takimi prymitywnymi narzędziami. Jednak z pomocą przychodzi technologia i narzędzia, dzięki którym uzmysławiasz sobie, że, zwłaszcza w tych czasach, obróbka metalu jest praktycznie prawie tak łatwa jak obróbka drewna. No i metal ma też pewne swoje zalety, których drewno nie ma – przede wszystkim jest to plastyczność, możliwość powrotu do jakiegoś kształtu, wyklepania.

Obróbka metalu jest praktycznie prawie tak łatwa jak obróbka drewna. No i metal ma też pewne swoje zalety, których drewno nie ma.

To się wyklepie [śmiech].

Trzeba użyć odpowiednie narzędzia, trzeba poznać trochę technologię, ale sam od razu zdradzę, że ja uczyłem się na własnych próbach i błędach. Dzięki doświadczeniu bardzo wielu pomocnych osób, które mi pomogły na początku tej drogi budowania instrumentów, między innymi też w Zakładzie Makerspace.

Zapytam o produkcję: masz pracownię, czy w tej pracowni dzieje się wszystko, czy też korzystasz z zewnętrznej jakiejś pomocy ludzi, podwykonawców?

Na początku każdy element produkcji wykonywałem sam. Potem miałem też pomocnika, ale to jeszcze w Poznaniu. Teraz jestem w Łodzi – moim rodzinnym mieście – i tu produkuję instrumenty. Obecnie korzystam z pomocy podwykonawców i to dotyczy przede wszystkim polerowania i galwanizacji, ogólnie wykończenia powierzchni metalu.

Oczywiście na stronie podcastu będzie możliwość obejrzenia zdjęć instrumentów. Muszę przyznać, że robią na mnie duże wrażenie, bo wyglądają bardzo ładnie, błyszczą się i widać, że to jest bardzo misterna robota. A ile czasu zajmuje wykonanie takiego jednego tank druma?

Staram się robić butle takimi rzutami, co nie pozbawia ich unikatowości, czyli przygotowuje je do polerowania, wycinam tak, żeby potem dało się je nastroić. W przypadku jednej butli jest to łącznie 2-3 dni.

Powiedziałeś o tej unikatowości. Właściwie i tak nie ma możliwości zrobienia dwóch takich samych butli, zawsze ten instrument jest w jakiś sposób unikatowy, bo wykańczasz go ręcznie.

Tak, jest wykańczany ręcznie. Jest też polerowany ręcznie, bo zakład, z którego pomocy korzystam, bazuje na starych metodach i technologiach, więc przy okazji jest to wspieranie lokalnego przemysłu. W ostatecznej formie każdy instrument jest unikatowy i każdy jest strojony. Wiadomo, że stroje mogą się powtarzać, są takie tonacje, które ludzie szczególnie lubią, ale tak naprawdę każdy może być inaczej nastrojony – ile jest tonacji, tyle może być „żółwików”.

Mówiąc pieszczotliwie. Z wcześniejszych z rozmów z tobą wiem, że budowa instrumentów jest dla ciebie źródłem utrzymania, prowadzisz działalność już od 3 lat, o ile dobrze pamiętam. Ile instrumentów już sprzedałeś?

Kiedyś liczyłem [śmiech], a w pewnym momencie już przestałem.

Możesz podać rząd wielkości?

Jeżeli mam podać przybliżoną liczbę, to 3 seteczki by wyszły spokojnie.

A kim są twoi klienci?

Jak świat duży, to takich mam klientów. Wiele moich instrumentów sprzedaję za granicę, korzystając z większych serwisów sprzedażowych. No i trafiają one tak naprawdę do całego przekroju różnych ludzi, którzy są często nietypowi, niestandardowi, jak i te instrumenty. Właściwie i butle, i wodofony znajdują zastosowanie w różnych przedsięwzięciach, jak spektakle w teatrze, korzystają z nich kompozytorzy, którzy komponując muzykę, potrzebują takich nietypowych elementów, dodających tła. Warto wspomnieć o tym, że i butle, i wodofony dopełniają tła w muzyce. Ja używam ich w opowieściach, bo świetnie się przydają podczas opowiadania.

Czyli twoimi klientami są kompozytorzy, eksperymentatorzy, opowiadacze…

…hipisi, bo to są nietypowe rzeczy i trafiają w ten nurt współczesno-etniczny.

Ja je postrzegam jako instrumenty ekspresyjne, w sensie, że bierzesz ten instrument i możesz od razu zacząć na nim grać, już coś na nim tworzysz. Biorąc go do ręki, można już jakieś dźwięki wydobyć, nawet osoba, która nie skończyła szkoły muzycznej, czy nie jest muzykiem sensu stricte, już może coś z tego instrumentu wydobyć: jakąś barwę, jakiś kolor.

Tak, to są bardzo intuicyjne instrumenty i one pokazują ludziom, że nie trzeba się bać instrumentów, że można rzeczywiście pochwycić ten instrument i od razu na nim zagrać. Niektórzy pytają się, gdzie nauczyłeś się grać na tych instrumentach. Tak naprawdę nauczyć się grać na butlach, a tym bardziej na wodofonie, gdzie jest pełna improwizacja, to nie jest nic trudnego. Tak naprawdę każdy może poczuć ten dźwięk i wydobyć go po swojemu.

Tank drums to bardzo intuicyjne instrumenty, które pokazują ludziom, że nie trzeba się bać instrumentów, można rzeczywiście pochwycić taki instrument i od razu na nim zagrać.

Instrumenty, które budujesz są bardzo charakterystyczne. Zaczęliśmy już trochę rozmawiać o ich zastosowaniu, ale jeszcze chciałbym pociągnąć cię za język à propos tego zastosowania. Jak ty je widzisz jako twórca tych instrumentów? Rozmawialiśmy o kompozycjach, ja sobie pomyślałem o muzyce relaksacyjnej.

Tak: SPA, relaksacja, medytacja. Ostatnio stała się popularna medytacja z gongami, czy z wykorzystaniem mis tybetańskich, a ten dźwięk jest zbliżony do dźwięku mis tybetańskich. Dla mnie jako opowiadacza bajek to do tej formy ekspresji rzeczywiście najlepiej pasują te instrumenty. One świetnie uzupełniają rolę opowiadającego, bo mając w tle takie instrumenty, można stworzyć niebywałe obrazy w umysłach ludzi, kiedy im się opowiada nie tylko za pomocą słów, ale też za pomocą muzyki.

A terapia zajęciowa?

No też mają zastosowanie w terapii, o tym jeszcze nie wspomniałem, chociaż ja sam nie miałem zbyt wielu możliwości uczestniczenia czy prowadzenia terapii. Słyszałem o bardzo otwierających właściwościach tank druma dla osób autystycznych. Sam byłem tym zdziwiony. Instrument jest dosyć młody.

Można powiedzieć, że jesteś pionierem.

Tych pionierów jest znacznie więcej. Na filmikach z YouTube chociaż można zaobserwować, jak pod wpływem dźwięku butli otwierają się dzieci z autyzmem. Podczas spotkań z opowieściami widziałem, że ten instrument rzeczywiście przykuwa uwagę dziecka autystycznego i jeżeli rzeczywiście ma takie właściwości, to jest wystarczający motyw, żeby rozpowszechnić wiedzę na temat tego instrumentu i tego, jak on może otworzyć dzieci z autyzmem.

Skoro mówimy o rozpowszechnianiu wiedzy, to porozmawiajmy o tym, jak rozpocząć swoją przygodę z budowaniem takich instrumentów. Trochę cię podpytam o to, jak można zrobić swoją pierwszą butlę. Przyznam szczerze, że widziałem w Internecie różnego rodzaju instrukcje, jak to zrobić i chyba jest ich sporo – coraz więcej ludzi wrzuca czy to PDF-y, czy filmy na YouTube o tym, jak sobie można przynajmniej taką prostą butlę zrobić. Najpierw takie pytanie: czy uważasz, że aby zajmować się tworzeniem instrumentów, trzeba kończyć jakieś specjalne kursy, jakieś szkoły, czy wystarczy właśnie Internet?

W obecnych czasach naprawdę najlepiej po prostu od razu wziąć się do roboty. Zwłaszcza, jak się ma pomysł, który wystarczająco długo za tobą chodzi, to nie masz właściwie innej możliwości niż go zrealizować. Jeżeli mielibyśmy to robić tradycyjną metodą, to wymagałoby to pójścia do technikum prawda, a ile osób w technikum jest zafascynowanych takimi nietypowymi instrumentami, tworzeniem muzyki, takimi artystycznymi zajęciami. Więc odpowiedź nasuwa się sama, że po prostu trzeba to zrobić, bazując na tym dobrodziejstwie, jakim jest Internet. Jest wiele filmików, z których można skorzystać. Każdy może samemu spróbować zrobić tego typu instrument jak butla.


Korzystając z dobrodziejstw Internetu, każdy może samemu spróbować zrobić tego typu instrument jak butla.

Jak liczne jest środowisko twórców instrumentów w Polsce? Masz kontakt z tymi ludźmi, znasz osoby, które robią podobne instrumenty jak twoje, ale też inne. Gdzie tych ludzi można spotkać?

To są albo tak jak bardziej garażowi wykonawcy, albo, jak już wspomniałem, mieszkający na wsi, produkujący różne inne instrumenty, związani przede wszystkim z ruchami muzyki etnicznej. To środowisko się powiększa, bo dużo osób widzi wielki potencjał w butlach, one dają niesamowity dźwięk, a ludzie jeszcze nie wiedzą o tym, że istnieją takie instrumenty, na których mogą od razu zacząć grać.

Garaże garażami, ale wspomniałeś też w rozmowie przed nagraniem, że jest taka strona internetowa, na której można spotkać ludzi, którzy zajmują się tworzeniem instrumentów. To jest Targowisko Instrumentów, tak?

Tak. Poza stroną jest to również świetna inicjatywa, która powstała w ramach nurtu muzyki tradycyjnej w Polsce, może wyrosła na troszkę innej bazie niż taka typowa muzyka etniczna, ale w końcu jest to nasza muzyka etniczna. Targowisko Instrumentów to inicjatywa godna polecenia i to miejsce godne zobaczenia. Polecam je wszystkim, którzy mają cokolwiek wspólnego z muzyką albo po prostu lubią muzykę – warto przyjść i zobaczyć, bo w ramach tej inicjatywy spotykają się niesamowici wystawcy i prezentują swoje wyroby.

Po pierwsze jest to strona internetowa, na którą można wejść i zapoznać się z ofertami, krótką historią twórców instrumentów, ale to też jest fizyczne spotkanie?

Tak. W ramach festiwalu Wszystkie Mazurki Świata organizowane jest wielkie spotkanie producentów instrumentów, na które przyjeżdżają wystawcy, producenci z całej Polski, ale też spoza Polski. Sam miałem już okazję być na dwóch takich targowiskach i zawsze byłem pod wrażeniem. Od dziecka byłem zafascynowany wszelkimi instrumentami, zawsze miałem zajawkę na różne ciekawe dźwięki, więc dla mnie to jest niesamowite przeżycie, żeby chociaż pójść i pograć. Niekoniecznie trzeba od razu kupować, ale można na tych instrumentach pograć i je wypróbować.

Czyli dla osoby, która jest tym zainteresowana i chciałaby poznać to środowisko, to jest dobre miejsce do tego. żeby spotkać ludzi, którzy się tym zajmują?

Najlepsze.

A masz w planach jakieś kolejne nowe instrumenty? Są jakieś prototypy gdzieś tam w głowie albo na desce kreślarskiej?

Zobaczę, czy będę w stanie sprostać innym rzeczom, którymi się zajmuję obok produkcji instrumentów, ale jest na pewno w mojej głowie od dłuższego czasu pewien schemat, który sobie wyobraziłem i tak naprawdę czeka na realizację. Chodzi mi tutaj o coś takiego jak połączenie mechanizmu dzwonów ze starego zegara i przełożenie go na instrument, na którym można grać normalnie jak na pianinie albo właściwie na idiofonie przy użyciu pałeczek.

Brzmi kosmicznie. Chętnie zapoznam się z brzmieniem i z wyglądem, bo to zawsze idzie w parze, jeśli chodzi o niestandardowość tego, co robisz. Zbliżamy się do końca. Mam takie pytanie, które staram się zadawać każdemu z moich rozmówców: czym dla ciebie jest muzyka?

Dla mnie muzyka to właściwie nieodłączny element życia człowieka, bo może da się żyć bez muzyki, ale to tak jakby żyć bez rozmowy, bez słów, bez jakiegoś ważnego elementu dopełniającego. Tym bardziej, że muzyka bezsprzecznie stanowi o wzbogacaniu człowieka – nie musi być naprawdę jakoś super wykształcony, ale wystarczy, że słucha muzyki, która go uszlachetnia.

Tak jeszcze pytanie na koniec: ty tworzysz instrumenty, ale nie masz papierów na to, że jesteś muzykiem?

Nie [śmiech]. Nie mam papierów i nie zanosi się na to specjalnie. Prędzej określiłbym siebie jako grajka, bo tak to już jest. Nie osiągnąłem wirtuozerii w żadnym instrumencie, ale tak już mam, że w sumie jakikolwiek instrument wezmę do ręki, to jestem coś na nim w stanie zagrać. Nie jest to może przydatne przy zespołowym graniu albo przy rzeczywiście jakichś profesjonalnych zajęciach muzycznych, ale muzyka gra mi w duszy, mam instrument, biorę go i po prostu wyładowuję się od razu.

Bardzo dziękuję za tą rozmowę. Gdyby ktoś chciał się z tobą skontaktować, to gdzie może cię znaleźć w sieci?

Najpopularniejszy w tym momencie środek komunikacji to Facebook oraz oczywiście strona Turtle drums. Zapraszam. Postaram się odpowiedzieć na wszelkie pytania i udzielić informacji między innymi na temat instrumentów.

Bardzo dziękuję.

Również dziękuję.

Trzymaj się, cześć!

  

Zapewne słuchając naszej rozmowy z Samuelem, mogłeś wnioskować że jest on osobą pozytywną, a jednocześnie trochę zakręconą. Trudno, żeby było inaczej, kiedy produkuje instrumenty o tak niestandardowym i charakterystycznym brzmieniu. Na początku tego odcinka wspomniałem o niespodziankach. Jak się okazuje, mam dla ciebie jeszcze dwie niespodzianki. Pierwsza z nich to 10% zniżki dla słuchaczy podcastu Muzykalności, którzy chcieliby sobie kupić taki instrument w firmie Turtle drums, żeby to 10% odebrać, wystarczy przy zamówieniu podać hasło „Muzykalności”. Drugą niespodzianką jest nagranie brzmienia wodofonu. Muszę przyznać, że jest to brzmienie dla prawdziwych koneserów kina grozy i kina science fiction. Jeśli jeszcze nie miałeś okazji zobaczyć, jak ten instrument wygląda i jak jest skonstruowany, to polecam, żebyś najpierw posłuchał nagrania, które zamieszczę po jingle’u kończącym ten podcast, żebyś w trakcie słuchania spróbował sobie wyobrazić wygląd tego instrumentu, a potem zweryfikuj swoje wyobrażenie, wchodząc na stronę muzykalnosci.pl/08. Tam znajdziesz zdjęcie wodofonu i wszystkie linki do osób wymienionych w tym podkaście, jak również linki do instrukcji, w jaki sposób wykonać własnoręcznie instrument na bazie butli gazowej, czyli takie, jakie wykonuje Samuel Szatkowski w swojej firmie Turtle Drums. I tak już na pożegnanie: będę bardzo wdzięczny, jeżeli znajdziesz chwilę, żeby zostawić mi komentarz w iTunes na temat tego, co możesz usłyszeć w Muzykalnościach, czy ci się to podoba, czy nie. Jednocześnie będę bardzo wdzięczny, jeżeli udostępnisz ten odcinek komuś ze swojego otoczenia, kto może być zainteresowany treściami, które tutaj publikuję. Tyle na dziś, do usłyszenia w kolejnym odcinku podcastu Muzykalności. A teraz załóż słuchawki i zapnij pasy, startujemy w brzmieniowy kosmos.

Share This